31.10.2013

Koniec paźdzernika = małe podsumowanie

Październik minął jeszcze szybciej niż wrzesień. Wydałam trochę więcej, czego się nie spodziewałam. Wydawało mi się, że to we wrześniu więcej podróżowałam i próbowałam wszystkiego. Ale może tylko mi się wydaje. Też we wrześniu wszystko było dla mnie nowe, super wycieczkę mieliśmy za darmo z kursu EILC. Tak czy siak, razem z mieszkaniem i wszystkim, wszystkim zmieściłam się w 500 euro w tym miesiącu.

Żeby podsumować, zaczęło się robić zimno ;) Ale na to narzekałam ostatnio dużo, więc chyba wiadomo. Dzisiaj byłam kilka razy w biurze faceta, który nam wynajmuje, ale nigdy go nie zastałam. Więc grzejnik zdobędę jak wrócę po weekendzie.

Dzisiaj miałyśmy obiad we 4. Z Roxaną, Nadją i Hiszpanką z kursu Roxany. Więc miałyśmy zupę i rybę i było bardzo bardzo rodzinnie. Nawet tak świątecznie trochę. Bo Roxana jako jedyna ma już grzejnik i przyniosła go do kuchni, więc miałyśmy ciepło i miałyśmy wino i świeczki i tak świątecznie wręcz było! Aż zaparowały okna i mogłabym uwierzyć, że na zewnątrz zima haha ;P Może i przesadzam, rozmawiałyśmy o tym. Może tak przesadnie to odczuwamy, bo po prostu każda z nas nastawiała się na ciepło i nie spodziewała się takich sytuacji ;)

Dzisiaj Haloween. Z tego co zauważyłam świętuje się tu Halloween bardziej chyba jako też zapożyczoną tradycję. Tematyczne imprezy oczywiście, ale nie idę bo będę jutro wstawać rano. Jeszcze gdyby zaczęło się sensownie jakoś o północy, ale to chyba nie tutaj... W każdym razie wiem, że jutro też wszyscy idą cmentarze. A dzisiaj widziałam grupki dzieci ze swoimi przedszkolankami czy nauczycielkami. Małe dzieci - dynie i inne poprzebierane w czarownice, pająki itp. Szły przez miasto, śpiewały...

Poza tym co fajnego w październiku - autostop do Porto, wycieczka do Fatimy i Lizbony, wielka impreza Latada, koncert La Roux, robiliśmy sami bacalhau, gotowałam żurek. Też skończyłam całą walkę z papierkami, zdobyłam podpis na Learning Agreemencie i legitymację, a to też coś ;)

Co do listopada nie miałam żadnych nadziei. Dużo więcej zajęć i różnego rodzaju zobowiązań, ma być zimniej i deszczowo bardziej niż teraz (nie mam pojęcia co to znaczy i jak będzie). Ale dzisiaj kupiłam bilet do Barcelony na ostatni weekend listopada więc zapowiada się fajnie w sumie! Jeśli tylko będzie jeszcze ładnie to znowu chcę jechać w góry. No i jutro - Lizbona, Sintra i Cabo da Roca. Także chyba nie będzie ten listopad tak bardzo polegał na samym siedzeniu w Coimbrze. A w Coimbrze, też muszę się znów wybrać na spacer. I muszę spróbować też czegoś nowego portugalskiego do jedzenia. I jakiś film portugalski obejrzeć w końcu...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz