29.09.2013

Pada, nie pada, świeci słońce, wieje wiatr. Portugalskie jedzenie. Ceny.

Tak. Pogoda tu też jest zmienna! Na początku to jeszcze był mały, lekki "shower" - potem pada bardziej. Po 3 minutach wszystko się kończy i wychodzi słońce. Wszyscy wychodzą. I nie wiadomo kiedy znowu się zacznie. Takie były ostatnie 3 dni. I zapowiadają tak jeszcze chwilę. Czuję się jak w domu! Nawet zaczęło boleć mnie gardło. Ale od czwartku ma być już ładniej. Chcę pojechać do Fatimy a w weekend może do Porto wreszcie.


Wczoraj wreszcie wyszłam na imprezę. Ciągle są te same miejsca do spotykania się ze wszystkimi Erasmusami. To właśnie słyszałam o Coimbrze, w przeciwieństwie do np. Lizbony.
Dzisiaj Hiszpanie zapraszają do siebie, chcą ugotować. Dużo tutaj kultury gotowania. Fajne to jest. Byłam już na kilku takich obiado-kolacjach, które później kończyły się długą posiadówką albo imprezą. Oczywiście na jedzenie zawsze się składamy, a jest fajna okazja do posiedzenia.

Wczoraj tez byłam kolejny raz spróbować czegoś portugalskiego. Moja lista jest ciągle długa, ale odznaczam na niej kolejne rzeczy ;) Spróbowałam typowej zupy caldo verde, która smakowała trochę jak zwykła zupa ziemniaczana i nie była specjalna, ale musiałam spróbować!
Następnym razem skuszę się pewnie na zupę rybną. Do tego wzięłam też arroz de marinherio, czyli portugalską wersję paelli - doprawiony ryż z owocami morza - dużą ilością ostryg, małych kałamarnic i nie wiem czego jeszcze ;P Do tego wino domowe i później deser ;) Fajne też było jak później dawali klientom od stolika do stolika do spróbowania swojego likieru. Po prostu stawiali butelkę i później zabierali do kogoś innego, jakby ufając, że nikt nie wypije wszystkiego, tylko każdy tylko spróbuje.
Zdjęcia z wyszukiwarki:

Było to nasze kolejne wyjście z mieszkania. Coraz bardziej się przyzwyczajam. Z dziewczynami mamy każda dużo swoich zajęć, innych znajomych, studiujemy na innych wydziałach, inaczej wygląda nasz dzień, ale w kuchni przy śniadaniu czy wspólnym gotowaniu i jedzeniu dużo rozmawiamy. Dziewczyny mnie inspirują do podróżowania.
Roxana ma 29 lat, mówi świetnie po rumuńsku, holendersku, angielsku, hiszpańsku, potem dobrze po portugalsku, chyba też trochę uczyła się niemieckiego. Wyjechała z Rumunii na studia do Belgii, potem przez rok mieszkała w Paragwaju. Bardzo dużo zwiedzała. Teraz, po Erasmusie jedzie do Ekwadoru, ma już kupiony bilet.
Nadja ma 25 lat, studiuje w Niemczech na amerykańskiej uczelni z ludźmi z całego świata. Całe studia spędzają wszyscy w swoim kampusie, ma ciągły kontakt z językiem angielskim i wielokulturowością. Ma chłopaka z wyspy Mauritius. Z tego co na razie wiem - podróżowała po Nowej Zelandii, Chinach, była w Kanadzie i u swojego chłopaka na wyspie.
I ja, rozwijam tu przy nich moje marzenia o jakichś dalszych wyjazdach ;)

W moim pokoju powiesiłam mnóstwo kolorowych karteczek na ścianie, mapę miasta (chciałam tez kupić mapę Portugalii, ale kurde no, 7 euro za taką małą, jak mapa miasta, którą dostałam za darmo w centrum informacji turystycznej) i jeszcze poduchy do siedzenia na podłodze. I kubeczek na kawę! Moje miejsce ;)


Jeszcze jedno zapomniane zdjęcie z pokazu tańców z rejonów górskich w Portugalii, na które kiedyś tam się natknęliśmy:

Kończy się miesiąc, wydatki na razie pod kontrolą tak mi się wydaje ;) W Primarku na pewno będę chciała kupić sobie jesienne buty, widziałam też fajne i tanie czapki tam. Także z ciuchami nie będzie tu problemu. Jeszcze jak poczekam do zimowych wyprzedaży ;)
Z jedzeniem też nie ma problemu! W supermarketach jest duży wybór więc można wybierać i ceny nie są dużo bardziej wygórowane niż w Polsce.
A alkohol jest dużo dużo tańszy, np. 1,5l sangrii za 1,50euro czy najtańsze wina za 1 euro.
Bardzo dobre pieczywo! Chleb można kupić za 0,70euro, dużo drożdżówek i ich babeczek czy tart pastel de nata.
Ryby, warzywa, owoce, sery.
Na mieście, na uczelni - bardzo popularna jest mała kawa espresso za 0,50 - 0,70 euro, piwo na początku wydawało mi się tanie, 1 euro ale za 20ml albo czasem 33ml.
Najdroższe wydają się kosmetyki. Te do opalania zaczynają się od 9 euro. Wszystkie kosmetyki do malowania mają ponad 2krotną (prawie 3 krotną) przebitkę, coś za co w Polsce zapłaciłabym 16zł tutaj kosztuje 11euro. Nie mają tutaj odpowiednika Rossmana, wszystkie kosmetyki można kupić w wielkich supermarketach.
Dość drogo wychodzi też karta telefoniczna. Wszyscy korzystają tu z sieci Vodafone yorn, która polega na tym, że za opłatą 1,75 euro tygodniowo ma się darmowe rozmowy i smsy do wszystkich z tej samej sieci. Za to za każde połączenie czy wiadomość z poza, też jeśli chodzi o odbierania, trzeba już płacić. I czasem te opłaty są mniej korzystne niż np. roaming!

Autobusem do tej pory jeszcze nie jechałam, ale moja buddy ma mi wreszcie pomóc kupić kartę i od razu więcej biletów, wtedy cena jednego wychodzi taniej.

27.09.2013

Zdjęcia

Zajęcia się zaczęły!
 Taki widok robi już na mnie coraz mniejsze wrażenie ;) Ale dalej robi ;P

Jedna z pierwszych wielkich imprez Erasmusowych:

Fado na ulicy:

 Próbuję nowych deserów, najwięcej bazuje na żółtkach, np. Nevadas.
 Pastel de bacalhau com natas:
I niedługo też mam nadzieję spróbować znowu czegoś typowo portugalskiego na obiad. Mamy zamiar wybrać się jutro z dziewczynami z mieszkania.

Dzisiaj piątek, od wczoraj mam swój wyjątkowy długi weekend. Piątkowe zajęcia zaczną się za tydzień. Wczoraj byłam w górach niedaleko Coimbry - Serra da Lousa i w opuszczonej wiosce Talasnal.Zdjęcia dodam niedługo na gorgouesplanet - tam na razie są zdjęcia z Conimbrigi i wszystkiego, co widziałam wcześniej ;)

Wczoraj oglądałam też film o Fatimie, wybrałabym się w ten weekend ale chyba poczekam na lepszą pogodę do czwartku. Tak, niestety pogoda się zepsuła. Temperatura spadła i to jest nawet ok, bo było za gorąco, ale zrobiło się też wietrznie, pochmurno i od czasu do czasu pada. Ale ten deszcz jest inny niż u nas - bardziej lekki i krótki. Al jednak. Dziś właśnie byłam na spacerze w nowym miejscu, żeby zobaczyć miasto z nowej perspektywy i z otaczającymi je chmurami.


Ostatnio też próbowałam nowej ryby z targu - dourada.

Jeśli chodzi o papiery i załatwianie to chyba już z górki! Dodzwoniłam się do Krakowa do dziekanatu i dowiedziałam się, czego miałam się dowiedzieć. Nowy Learning Agreement będę musiała przygotować, ale to nie będzie problem.

A przedmioty też mam już wybrane: poniedziałek: portugalski 9-11, wtorek: marketing zajęcia praktyczne 14-16; środa: portugalski 9-11; marketing zajęcia praktyczne 11-13; International Environmental Politics 13-16; czwartek - wolny ;D;piątek Etica e Responsibilidade Social 10-13.

22.09.2013

O wszystkim po trochu...

Już prawie miesiąc odkąd jestem w Portugalii. Szybko mija. Ostatnio poznałam dużo ludzi z Polski i cieszę się, bo dużo znajomych mam, którzy właśnie izolują się w swoich narodowych grupkach i wreszcie i ja też naturalnie do swojej łatwo trafię.

Mam problem z Learning Agreementem i muszę go napisać jeszcze raz. Piątek był na prawdę złym dniem. Ostatecznie nie jest to trudne do zrobienia tylko wkurza mnie, że muszę kontaktować się z dziekanatem i wyjaśniać i prosić o jeszcze kolejny ich podpis...

Semestr się zaczął, zajęcia powoli też. Nie wiem czy mój plan zostanie ostatecznie zaakceptowany, ale na razie wybrałam sobie pewne 3 przedmioty związane z kierunkiem studiów + język portugalski. Dodając przedmioty, które muszę zdać po powrocie wychodzi 30 punktów ECTS, ale jeśli nie zgodzą się u mnie czy tutaj będę musiała wybrać jeszcze jakiś przedmiot.
Zajęcia oprócz języka portugalskiego mam na wydziale Ekonomii, troszkę dalej od centrum, dojście zajmuje mi pół godziny w pierwszą stronę, cały czas stromo w górę, powrót już dużo, dużo szybciej i przyjemniej. 2 km w jedną stronę. I jeszcze nie korzystałam z autobusów tutaj, bo jakoś mnie do siebie nie przekonują. Nie jeżdżą bardzo rozkładowo, słyszałam nawet, że kierowca robi sobie w trakcie przerwę, żeby zapalić. Nie dałabym rady chyba, szczególnie, jakby mi się spieszyło!
Zajęcia jakie wybrałam to: marketing - zajęcia teoretyczne prowadzone są w połowie po angielsku, w połowie po portugalsku, bo tak też podzieleni jesteśmy na pół jako studenci. I tak dobrze - pierwotnie tylko zajęcia praktyczne miały być po angielsku. Wykładowca jest śmieszny, energiczny, na pierwszych zajęciach pokazywał dużo filmików reklam, później na zajęcia mają być przygotowywane prace w grupach, prezentacje. Zajęcia praktyczne zaczną się od tego tygodnia. International Environmental Politics to zajęcia w całości prowadzone po angielsku, są zajęciami dodatkowymi, które mogą wybrać sobie studenci z Portugalii. Po pierwszych zajęciach i przedstawieniu opisu przedmiotu, wymagań wydaje się trochę ciężkie, ale ciekawe. Do wyboru jest albo egzamin na końcu albo 80% obecności, aktywność, debata z innymi na dany temat, 4 testy prawda-fałsz, esej - więc trochę dużo, ale bez egzaminu na końcu. I jeszcze CSR - Etica e Responsibilidade Social, na te zajęcia przyszłam specjalnie w piątek rano, czekaliśmy pół godziny i zrezygnowaliśmy, żeby dopiero po południu dowiedzieć się, że te zajęcia zaczną się 5 października...

Tydzień się skończył i zaczął kolejny weekend.Chciałam jechać na kolejną wycieczkę ESNu ale za późno się zdecydowałam i nie było już miejsc.
Sobotę spędziłam znowu w Figuiera da Foz przy pięknej pogodzie..
A w niedzielę pojechałyśmy z mieszkania do Conimbrigi, 16 km od Coimbry, zobaczyć ruiny rzymskie.

Chciałam jechać do Porto ale ostatecznie czekam żeby pojechać z kimś, a nie sama.

Jeśli chodzi właśnie o mieszkanie to wreszcie sytuacja się wyjaśniła. Nasz Hiszpan - informatyk ( do tego niemówiący po angielsku i palący w dużych ilościach, przez co całe mieszkanie śmierdziało mimo zamkniętych do jego pokoju drzwi) na szczęście z jakichś rodzinnych powodów zrezygnował i wrócił do Hiszpanii. A Nadja - niemka z dołu (to jak 2 mieszkania, ale jako 1 rezydencja - dzielimy razem mały salonik u nas na górze i pralkę) zdecydowała się do nas przenieść. Więc teraz pewnie częściej będzie się działo coś typu wspólne oglądanie filmów, jedzenie, wychodzenie i wycieczki.

19.09.2013

Coimbra - spacer po drugiej stronie rzeki

Tak, wreszcie. Krótko, bo nie dało się dłużej w pełnym słońcu.


Cemantarz De Santa Clara. Wcześniej byliśmy też z zajęć na cmentarzu da Conchada, więc widok trumien za szybą już mnie nie zaskoczył.

17.09.2013

Pargo!

Tak! Dzisiaj byłam z Roxaną, z którą mieszkam na targu. Jej poziom portugalskiego pozwala jej na swobodne konwersacje ze sprzedającymi odnośnie rodzajów ryb i ich przyrządzania. Ja na razie poobserwuję, ale potem kupię też sama ;P


Ryby w Portugalii są bardzo popularne, świeże i tanie. I łatwe do przyrządzenia. Więc muszę się przestawić ;)

Nasza ryba to pargo. Zaprosiłyśmy też Nadję z dołu - ona jest z Niemiec, no i stwierdziłyśmy, że to dobry pomysł częściej gotować razem.


Upieczona w piekarniku z warzywami tylko z solą i oliwą z oliwek.


16.09.2013

Koniec kursu - początek semestru!

W piątek skończył się nasz kurs EILC. W poniedziałek zaczyna się semestr i właściwie prawdziwy Erasmus. Śmieszne uczucie, wreszcie nie mieć zadania domowego.

Bardzo, bardzo się cieszę, że wzięłam udział w tym kursie. Nasz kurs był częścią programu Erasmus. za który też dostawaliśmy stypendium. Inni, którym nie udało się zapisać z różnych powodów (przegapili termin, za późno się zgłosili), a chcieli brać w nim udział, musieli zapłacić.

W poprzednim poście pisałam już, że zajęcia były dość intensywne, podzielone na 4 części. Najwięcej gramatyki, łącznie 3 testy, ale też trochę zajęć o kulturze, wymowie, sztuce. Fajny czas na zapoznanie się z miastem, poznanie ludzi, odwiedzenie kilku miejsc. I też na zapoznanie się z podstawami języka. Na początku było ciężko, ale z dnia na dzień coraz łatwiej. W te 3 tygodnie przerobiliśmy więcej gramatyki, niż przerobiłam na zajęciach z hiszpańskiego przez 2 lata. Tam mieliśmy co prawda zajęcia raz na tydzień, bez pośpiechu i dokładniej, tu, wszystko szybko, więc nawet nie jest uregulowane w głowie, i właściwie tylko gramatyka, a więc zasady - za mało jak dla mnie słownictwa, konwersacji. Wiele nie umiem, ale będę kontynuować jeśli uda mi się zapisać - już na poziomie A2.

 Pierwszy test ;P

12.09.2013

Coimbra

Pierwsze ujęcia z pierwszych spacerów po mieście.