Koniec! Wszystkie testy, prezentacje, eseje mam już za sobą! W styczniu wracam na 1 egzamin.
I
spakowana też już jestem. I jadę! Jeszcze dziś w nocy będę w Faro, na
południu Portugalii i zaczynam swoją pierwszą większą ale ciągle małą
podróż ;) Wszystko opiszę po. Znalazłam hostów przez couchsurfing, mam
znajomego w Hiszpanii, są hostele. I liczę tylko na dobrą pogodę. Plan
jest taki: Faro - Olhao - Faro - Albufeira - Portimao - Lagos - Cabo de
Sao Vincente - Lagos - Sevilla - Granada (święta i sylwester) - Cordoba -
Granada - (być może Gibraltar) - Sevilla - Jerez de la Frontera - Cadiz
- Sevilla -> powrót do Coimbry. Co z tego wyjdzie dowiem się po
drodze. Ale się cieszę!I boję też trochę. I mam ciężki plecak bo nie jestem wystarczającą minimalistką.
18.12.2013
16.12.2013
Świątecznie
A tak wygląda moja Coimbra ostatnimi dniami. Do świąt gotowa! Kolędy i inne świąteczne piosenki lecą całymi dniami, a że mieszkam w starej części miasta, to wszystko też zmuszona jestem słuchać. Codziennie od 9 rano. Więc atmosferę świąteczną poczułam, mimo braku śniegu ;)
Niektórzy wyjechali już do swoich krajów, dużo osób też już do Polski, chociaż zajęcia kończą się 21.12 teoretycznie. Ale ja też troszkę wcześniej, bo ostatnią ważną rzecz mam 18.12. I będzie wolne świąteczne, a po już egzaminy. Szybko ten semestr zleciał. Ale tak czy siak jeszcze tu będę ponad miesiąc ;)
Niektórzy wyjechali już do swoich krajów, dużo osób też już do Polski, chociaż zajęcia kończą się 21.12 teoretycznie. Ale ja też troszkę wcześniej, bo ostatnią ważną rzecz mam 18.12. I będzie wolne świąteczne, a po już egzaminy. Szybko ten semestr zleciał. Ale tak czy siak jeszcze tu będę ponad miesiąc ;)
11.12.2013
Uwięziona na środku oceanu? ;) Madeira!
Wróciłam z Madery... dzień później.
Ale od początku.
Jeszcze nigdy nie byłam w tak fajnie położonym miejscu ;) Tak blisko Afryki, na środku oceanu. Idealne miejsce na zimę! ;)
Wylot z Lizbony.
Wysiadłyśmy z samolotu ciesząc się ciepłem.
Wynajęłyśmy samochód i podziwiałyśmy miasto z punktu widokowego po drodze.
Jedzenie, jedzenie. Ryba z bananem z Madeiry, hamburger z orzechami, bolo do caco z czosnkiem, wino z Madeiry...
I owoce. Dużo owocow!
I wycieczki i cała prawie wyspa zjeżdżona z pięknymi, pięknymi widokami.
I piękne kwiaty:
Wieczorne spacery po Funchal ozdobionym światełkami. Święta ;) Bez śniegu i przy 20 stopniach. Miło!
I ostatni dzień z planem wycieczki w góry, który nie wyszedł z powodu złej pogody. Bardzo złej pogody. I tak zaczęło wiać i wiać, ogromne fale... No i dotarłyśmy na lotnisko, żeby dowiedzieć się, że wszystkie loty zostały odwołane.
I z perspektywy już noclegu na lotnisku zostałyśmy miło zaskoczone i dostałyśmy hotel, autobus, który nas tam dowiózł i przywiózł następnego dnia, obiad i śniadanie. Cieszyłyśmy się ostatnim dniem, który w takich warunkach najbardziej przypominał wakacje w przeciwieństwie do niskobudżetowego hostelu wcześniej ;)
I rano jeszcze bałam się, że nie wylecimy stąd, bo pogoda była straszna. Ale w końcu się poprawiło. Z opóźnieniem, ale doleciałyśmy!
Więc opuściłam trochę zajęć, ale na piątkowy test zdążyłam.
Mam bardzo dużo zdjęć więc muszę teraz wybrać trochę i niedługo będą na gorgeousplanet ;)))
Ale od początku.
Jeszcze nigdy nie byłam w tak fajnie położonym miejscu ;) Tak blisko Afryki, na środku oceanu. Idealne miejsce na zimę! ;)
Wylot z Lizbony.
Wysiadłyśmy z samolotu ciesząc się ciepłem.
Wynajęłyśmy samochód i podziwiałyśmy miasto z punktu widokowego po drodze.
Jedzenie, jedzenie. Ryba z bananem z Madeiry, hamburger z orzechami, bolo do caco z czosnkiem, wino z Madeiry...
I owoce. Dużo owocow!
I wycieczki i cała prawie wyspa zjeżdżona z pięknymi, pięknymi widokami.
I piękne kwiaty:
Wieczorne spacery po Funchal ozdobionym światełkami. Święta ;) Bez śniegu i przy 20 stopniach. Miło!
I z perspektywy już noclegu na lotnisku zostałyśmy miło zaskoczone i dostałyśmy hotel, autobus, który nas tam dowiózł i przywiózł następnego dnia, obiad i śniadanie. Cieszyłyśmy się ostatnim dniem, który w takich warunkach najbardziej przypominał wakacje w przeciwieństwie do niskobudżetowego hostelu wcześniej ;)
I rano jeszcze bałam się, że nie wylecimy stąd, bo pogoda była straszna. Ale w końcu się poprawiło. Z opóźnieniem, ale doleciałyśmy!
Więc opuściłam trochę zajęć, ale na piątkowy test zdążyłam.
Mam bardzo dużo zdjęć więc muszę teraz wybrać trochę i niedługo będą na gorgeousplanet ;)))
6.12.2013
Mikołaj przyniósł dobrą pogodę ;)))
Dziś 6.12 i najpiękniejszy prezent to śliczna pogoda około 20 stopni. Więc rano zajęcia. Dzisiejsza prezentacja z zajęć CSR bardzo bardzo się podobała więc
jestem bardzo zadowolona. Zaprezentowałyśmy Nestle z wszystkimi dobrymi i
złymi praktykami i problemem niewolniczej pracy dzieci w Afryce. I tak
powoli, powoli zaliczam... Zostały mi jeszcze 3 rzeczy do zaliczenia w
grudniu i później jeden egzamin w styczniu.
A potem wróciłam, otworzyłam szeroko okno i wyszłam na kawę siedząc bez kurtki i wygrzewając się w słońcu i czytając trochę o miejscach, które planuję jeszcze tu zobaczyć :)
I poza przyjemnościami jednak też nauka. Wydrukowałam dziś dużo materiałów do przygotowania się do pisania eseju za niecałe 2 tygodnie. Dużo materiałów.
A jutro wylatuję ponad 1000km na południe, żeby wygrzać się jeszcze bardziej mam nadzieję ;) Kierunek Funchal, Madeira!
Wolne świąteczne coraz bliżej. Niektórzy nawet już nie wracają po świętach.
A potem wróciłam, otworzyłam szeroko okno i wyszłam na kawę siedząc bez kurtki i wygrzewając się w słońcu i czytając trochę o miejscach, które planuję jeszcze tu zobaczyć :)
I poza przyjemnościami jednak też nauka. Wydrukowałam dziś dużo materiałów do przygotowania się do pisania eseju za niecałe 2 tygodnie. Dużo materiałów.
A jutro wylatuję ponad 1000km na południe, żeby wygrzać się jeszcze bardziej mam nadzieję ;) Kierunek Funchal, Madeira!
Wolne świąteczne coraz bliżej. Niektórzy nawet już nie wracają po świętach.
2.12.2013
Hiszpania po raz pierwszy
Wróciłam z Barcelony!
Zimno trochę.
Duże, duże miasto, za duże dla mnie i wszystko rozrzucone.
Ale miłe wspomnienia, pyszne jedzenie i niesamowite flamenco.
Pierwsza podróż Ryanairem i piękne widoki. Góry, góry, góry!
Mnóstwo street artu:
Sagrada Familia i inne wymysły Gaudiego:
Najlepsze shoty życia (czekoladowe z bitą śmietaną):
Flamenco:
Zimno trochę.
Duże, duże miasto, za duże dla mnie i wszystko rozrzucone.
Ale miłe wspomnienia, pyszne jedzenie i niesamowite flamenco.
Pierwsza podróż Ryanairem i piękne widoki. Góry, góry, góry!
Mnóstwo street artu:
Sagrada Familia i inne wymysły Gaudiego:
Park Guell:
Widok ze wzgórza Montjuic:
I mnóstwo czasu spędzonego w La Bouqeria Market.
Hiszpańska uczta = przystawki (chleb z pomidorami, kalamry, jamon, sałatka z krewetkami), sagria i paella, potem jeszcze na deser flan.
Drugiego dnia odkryliśmy najlepsze miejsce na super hamburgery, mnóstwo rodzajów, ja spróbowałam z sosem japońskim:Najlepsze shoty życia (czekoladowe z bitą śmietaną):
Flamenco:
Poznałam w hostelu Yourę z Korei Południowej, ma 28 lat, rzuciła właśnie dobrą pracę i wyruszyła w podróż po Europie. Kolejna osoba, którą poznałam, która rzuciła wszystko, żeby może trochę poszukać i spróbować inaczej ;)
27.11.2013
I listopada też już koniec!
Czas podsumować listopad! Tak szybko!
Jedziemy dziś w czwórkę (ja i 2 włoszki i włoch) wieczorem do Porto, spędzić noc na lotnisku i z rana lecieć do ... Barcelony! ;)
Listopad był dla mnie bardzo udany, niczego jakoś nie oczekiwałam, a tyle fajnego się działo. Prawie cały miesiąc był słoneczny. Padało chyba tylko trochę na początku, może w pierwszym tygodniu.Więc znów zaczęłam odkrywać Coimbrę i cieszyć się spacerami, byłam wreszcie w Cabo da Roca i w Sintrze, w Lizbonie, w portugalskich górach, ślicznej, opuszczonej wiosce, widziałam zachód słońca nad oceanem i ocean w blasku księżyca... I moczyłam stopy w oceanie, tak, w listopadzie ;) Tyle dobrego! Jadłam ośmiornicę, kalmary, piłyśmy dużo grzanego wina, próbowałam różnych owoców, których nazw nie pamiętam i jadłam figi z drzewa, surowe kasztany... No i mamy portugalski film obejrzany do połowy ;P I zaczęłyśmy oglądać portugalską telewizję, żeby może jednak się jakichś słów nauczyć... I wreszcie jest mi zimno, ale świeci słońce, a w Polsce spadł już śnieg.
Wydałam więcej niż bym chciała. Ale żyję tu raz ;)Więc będę się cieszyć.
Listopad minął tak szybko. Grudzień podejrzewam minie 2 razy szybciej...
Jedziemy dziś w czwórkę (ja i 2 włoszki i włoch) wieczorem do Porto, spędzić noc na lotnisku i z rana lecieć do ... Barcelony! ;)
Listopad był dla mnie bardzo udany, niczego jakoś nie oczekiwałam, a tyle fajnego się działo. Prawie cały miesiąc był słoneczny. Padało chyba tylko trochę na początku, może w pierwszym tygodniu.Więc znów zaczęłam odkrywać Coimbrę i cieszyć się spacerami, byłam wreszcie w Cabo da Roca i w Sintrze, w Lizbonie, w portugalskich górach, ślicznej, opuszczonej wiosce, widziałam zachód słońca nad oceanem i ocean w blasku księżyca... I moczyłam stopy w oceanie, tak, w listopadzie ;) Tyle dobrego! Jadłam ośmiornicę, kalmary, piłyśmy dużo grzanego wina, próbowałam różnych owoców, których nazw nie pamiętam i jadłam figi z drzewa, surowe kasztany... No i mamy portugalski film obejrzany do połowy ;P I zaczęłyśmy oglądać portugalską telewizję, żeby może jednak się jakichś słów nauczyć... I wreszcie jest mi zimno, ale świeci słońce, a w Polsce spadł już śnieg.
Wydałam więcej niż bym chciała. Ale żyję tu raz ;)Więc będę się cieszyć.
Listopad minął tak szybko. Grudzień podejrzewam minie 2 razy szybciej...
25.11.2013
Zdjęć ciąg dalszy
Ciąg dalszy spacerowania. Nudne posty ostatnio przepełnione zdjęciami, ale korzystam z pogody!
Penedo da Saudade - bardzo, bardzo romantyczne miejsce z pięknym widokiem.
Penedo da Saudade - bardzo, bardzo romantyczne miejsce z pięknym widokiem.
I jeszcze jesienny Jardim Botanico:
Subskrybuj:
Posty (Atom)