Ale od początku.
Jeszcze nigdy nie byłam w tak fajnie położonym miejscu ;) Tak blisko Afryki, na środku oceanu. Idealne miejsce na zimę! ;)
Wylot z Lizbony.
Wysiadłyśmy z samolotu ciesząc się ciepłem.
Wynajęłyśmy samochód i podziwiałyśmy miasto z punktu widokowego po drodze.
Jedzenie, jedzenie. Ryba z bananem z Madeiry, hamburger z orzechami, bolo do caco z czosnkiem, wino z Madeiry...
I owoce. Dużo owocow!
I wycieczki i cała prawie wyspa zjeżdżona z pięknymi, pięknymi widokami.
I piękne kwiaty:
Wieczorne spacery po Funchal ozdobionym światełkami. Święta ;) Bez śniegu i przy 20 stopniach. Miło!
I z perspektywy już noclegu na lotnisku zostałyśmy miło zaskoczone i dostałyśmy hotel, autobus, który nas tam dowiózł i przywiózł następnego dnia, obiad i śniadanie. Cieszyłyśmy się ostatnim dniem, który w takich warunkach najbardziej przypominał wakacje w przeciwieństwie do niskobudżetowego hostelu wcześniej ;)
I rano jeszcze bałam się, że nie wylecimy stąd, bo pogoda była straszna. Ale w końcu się poprawiło. Z opóźnieniem, ale doleciałyśmy!
Więc opuściłam trochę zajęć, ale na piątkowy test zdążyłam.
Mam bardzo dużo zdjęć więc muszę teraz wybrać trochę i niedługo będą na gorgeousplanet ;)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz