22.11.2013

Zimno, zimno. Portugalski obiad.

Nie rozpadało się jeszcze, dość długo się trzyma, ale jest zimno, zimno, zimno. Słonecznie, ale zimno. Zimno nam w mieszkaniu i potem jak wychodzimy to ubieramy się ciepło i jesteśmy zdziwione, bo okazuje się, że właściwie wcale nie jest zimniej niż w środku, haha, jest tak samo. Tylko w mieszkaniu nie chodzimy w kurtkach. Chociaż dziś na chwilę zostałam. Żeby się rozgrzać. Gorąca herbata/grzane wino nas ratują. Mały grzejnik elektryczny, który mam coś tam może i też daje i koce.

Patrzę tylko jak czas szybko mija i jak odkreślam na kartce kolejne dni. Szybko. Ale właściwie okres największej ekscytacji nowościami życia już chyba minął. Teraz doszło do tego zimno i więcej nauki, więc i chce się wracać bardziej.

Dzisiaj byłyśmy w portugalskiej restauracji, w pierwszej, której tu byłam, najlepszej. Wszystko jest pyszne! Dziś znowu ossos, czyli mięso z kośćmi, pyszne znów, ośmiornica, grzyby, dorada. Białe wino. I potem jeszcze pyszne ciasto czekoladowe i krem z jajek i migdałów. Wszystkim się podzieliłyśmy, więc spróbowałyśmy tak dużo i wyszłyśmy najedzone do syta! Prawie przejedzone, ale krótka drzemka i można iść na imprezę! ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz