27.11.2013

I listopada też już koniec!

Czas podsumować listopad! Tak szybko!
Jedziemy dziś w czwórkę (ja i 2 włoszki i włoch) wieczorem do Porto, spędzić noc na lotnisku i z rana lecieć do ... Barcelony! ;)
Listopad był dla mnie bardzo udany, niczego jakoś nie oczekiwałam, a tyle fajnego się działo. Prawie cały miesiąc był słoneczny. Padało chyba tylko trochę na początku, może w pierwszym tygodniu.Więc znów zaczęłam odkrywać Coimbrę i cieszyć się spacerami, byłam wreszcie w Cabo da Roca i w Sintrze, w Lizbonie, w portugalskich górach, ślicznej, opuszczonej wiosce, widziałam zachód słońca nad oceanem i ocean w blasku księżyca... I moczyłam stopy w oceanie, tak, w listopadzie ;) Tyle dobrego! Jadłam ośmiornicę, kalmary, piłyśmy dużo grzanego wina, próbowałam różnych owoców, których nazw nie pamiętam i jadłam figi z drzewa, surowe kasztany... No i mamy portugalski film obejrzany do połowy ;P I zaczęłyśmy oglądać portugalską telewizję, żeby może jednak się jakichś słów nauczyć... I wreszcie jest mi zimno, ale świeci słońce, a w Polsce spadł już śnieg.


Wydałam więcej niż bym chciała. Ale żyję tu raz ;)Więc będę się cieszyć.
Listopad minął tak szybko. Grudzień podejrzewam minie 2 razy szybciej... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz